Warto walczyć o marzenia

Młody mieszkaniec gminy Czernichów ze sportowymi sukcesami. To jeden z najciekawszych wojowników młodego pokolenia w Polsce. Przeczytajcie rozmowę o trudnej drodze do spełnienia sportowych marzeń, walce z przeciwnościami i planach na przyszłość Roberta Maciejowskiego.

Robert Maciejowski
Robert Maciejowski

Robert Maciejowski – rocznik ’93, mieszkaniec Międzybrodzia Bialskiego, zawodnik Daas Berserkers Team Bielsko-Biała w walkach MMA. Na swoim koncie ma walki w Polsce, Czechach, Holandii, Słowacji; pod koniec stycznia chce pojechać do Rosji - wraz z trenerem i managerem zabiega, by dostać się do tamtejszej federacji ACB (Absolute Championship Berkut). Pasjonat górskich wędrówek, rodzimego folkloru i kultury góralskiej. Lubi prowadzić... długie rozmowy z seniorami o życiu. Jak mówi, dzięi temu czerpie wiedzę z ich życiowego doświadczenia.

Jesteś młodym zawodnikiem walk MMA, a masz już sporo sukcesów na koncie. Nie od razu jednak sporty walki były w kręgu Twoich zainteresowań. Zaczęło się od górskich wędrówek w samotności.

Sportem i aktywnością fizyczną interesowałem się zawsze. Było to we mnie odkąd pamiętam – mój sposób na spędzanie wolnego czasu. Zawsze lubiłem rywalizować i pokonywać kolejne progi przede wszystkim własnych słabości i ograniczeń. To w połączeniu z moją wielką miłością do natury i gór sprawiało, że jako dzieciak biegałem po naszych pięknych górach. W wieku 15-16 lat "w nogach" miałem już większość szczytów Beskidów Żywieckiego i Małego. W przeciwieństwie do rówieśników, nigdy nie ciągnęło mnie by latać za piłką. Nie widziałem w tym żadnej frajdy. Przeżyć dostarczały mi góry. Zawsze byłem samotnikiem i indywidualistą. Wędrując po szczytach i halach, mocno działała moja wyobraźnia na temat pradawnych czasów, wzrastała świadomość i wielka duma, iż jestem potomkiem tych pradawnych pasterzy, twardych, hardych górali zamieszkujących tę ziemię, w której byłem bez reszty rozkochany.

Zawsze bardzo lubiłem rozmawiać ze starszymi ludźmi na temat ich młodego życia, zgłębiałem wiedzę na temat naszej dawnej kultury i obyczajów, poznając między innymi żywiecką gwarę góralską, którą teraz posługuję się płynnie. Uważam, że to niezwykle ważne, byśmy kultywowali to, co czyni nas społeczeństwem dobrym i szlachetnym, szczególnie w dobie dzisiejszych zwariowanych czasów przed którymi tylko tutaj w góry jest ucieczka. Nie mniej dziś kładę nacisk na moją karierę sportowca, która jednak jest ściśle powiązana z powyższym dosyć długim wstępem.

Dlaczego wybrałeś sporty walki? Czy to była spontaniczna decyzja?

Kiedyś, oglądając mecz bokserski pomyślałem: „ileż oni muszą mieć kondycji i wytrzymałości oraz hartu ducha, by w taki sposób się ruszać i nie ulec presji nieraz przez pełne dwanaście rund”. Wtedy coś mnie tknęło. Kiedy poszedłem do technikum, nie było zbyt wiele czasu na beztroską włóczęgę po górach, po szkole zmrok zapadał dosyć szybko, a siedzenie przed telewizorem czy komputerem było ostatnim na co mogłem mieć ochotę, potrzebowałem ruchu i wyzwania. W ten oto sposób, zgadałem się z dawnym kolegą i pojechałem z nim na pierwszy trening bokserski do Bielska-Białej. Tam wszystko się zaczęło.

Pamiętam, że wracając z Żywca ze szkoły, biegłem do domu, zmieniałem torby i wracałem szybko na przystanek, by zdążyć na drugi autobus do Bielska. Miałem na to 15 minut, zawsze udawało się zdążyć. Zajęcia były trzy razy w tygodniu, w pozostałe dni biegałem i trenowałem jak mogłem - w stodole czy na strychu - nieraz przy 20sto stopniowym mrozie. Minął rok, zauważyłem, że w tamtejszym klubie nie ma rozwoju, nikt nie startuje, a moim marzeniem wówczas było przynajmniej jeden raz wystartować w zawodach. Wiedziałem, że bardzo ciężko haruję i chciałem się sprawdzić, a tu nie było perspektyw. Wtedy pojechałem do Gilowic, do ówczesnej szkoły imienia Tomasza Adamka, tam zacząłem pierwsze starty w boksie amatorskim. Nie było to jednak takie proste, trenowałem blisko rok zanim pierwszy raz stanąłem w upragnionym zawodniczym ringu.

Uprawianie sportu to z reguły wiele wyrzeczeń. Codzienne treningi, udział w zawodach, konkurencja w postaci innych zawodników. Tobie również zapewne lekko nie było?

Na zajęcia dojeżdżałem często rowerem, gdyż jeszcze nie miałem prawa jazdy, niejednokrotnie w deszczu i śniegu, 20km w jedną stronę. Zawodników było wielu, ja chciałem być dobry i mocno trenowałem, chciałem sparować z najlepszymi, za co często płaciłem wieloma kontuzjami, siniakami i rozbitym nosem. Raz nawet podczas sparingu z dużo cięższym partnerem, gdy solidnie obrywałem zapytałem trenera „dlaczego trener ciągle jemu podpowiada, a mi nie? Nie wiem co mam robić”. Usłyszałem odpowiedź: „bo przed nim jest kariera, a ty i tak nic nie osiągniesz". To przykre, ale tak właśnie było. Wtedy byłem załamany i było mi bardzo przykro, dziś ja mam na koncie siedem walk zawodowych i kilkadziesiąt amatorskich, w tym tytuły o puchar czy mistrzostwo Polski, również walki poza granicami kraju. On ma na koncie jedną przegraną walkę amatorską.

Niejeden młody człowiek słysząc takie słowa zapewne dałby sobie spokój z trenowaniem Może wybrałby inny sposób na życie. Co Ty zrobiłeś?

Mimo, iż wtedy nie wiedziałem jak dalej się to wszystko potoczy, wiedziałem, że nie mogę się poddawać. Trenowałem dalej, aż przyszedł czas kiedy dowiedziałem się o pierwszym turnieju, w którym mogę wziąć udział. Byłem niesamowicie podniecony i uradowany. To, na co tak ciężko pracowałem, w końcu zaczęło się spełniać! Turniej miał być za dwa miesiące, tego samego dnia gdy się dowiedziałem, złamałem nogę. Znów było mi strasznie przykro i pojawiały się pytania czy to co robię w ogóle ma sens? Nie mniej nie zwątpiłem w siebie i postanowiłem, że mimo wszystko wezmę udział w tym turnieju. Na dwa dni przed turniejem zdjąłem gips z nogi, powiedziałem trenerowi, że już wszystko jest ok i pojechaliśmy na turniej do Bytomia. Z pozawijaną bandażami elastycznymi nogą i ukrywając ból zacząłem się rozgrzewać, rozwiewając wątpliwości trenera zadającego pytania co do tego czy aby na pewno z nogą wszystko ok, czemu ją tak mocno pozawijałem i dlaczego tak kuleję. Po rozgrzewce poznałem dużo bardziej doświadczonego rywala z kilkunastoma walkami na koncie, ale mimo przewagi wieku i doświadczenia oraz doskwierającego mi bólu nie zamierzałem zrezygnować. Myślałem sobie „będziesz martwił się później”. I poszło, pierwszy gong, pierwsze wymiany, czułem jakbym zderzył się ze ścianą co chwila przyjmując kolejne ciosy, jednak wciąż stałem oraz czułem, że z akcji na akcję on słabnie, wiedziałem, że ja, zahartowany w górach mogę to przetrwać i wygrać, co też się stało. Na początku drugiej rundy jemu zaczęło brakować tlenu, a ja trafiając go solidnie z mojej leworęcznej pozycji, zacząłem prowadzić i w ten sposób przez nieustępliwość i chęć przetrwania i zwycięstwa wygrałem swój pierwszy wymarzony pojedynek. To był wspaniały dzień.

Wtedy już zrozumiałeś, że to co robisz zaczyna mieć sens? Jak potoczyła się Twoja dalsza przygoda ze sportem?

W boksowaniu nie miałem wielu okazji, by się wykazać, bo nasza szkółka w Gilowicach zaczęła podupadać, więc i przerzuciłem się na inną dyscyplinę – MMA, na które uczęszczałem do Żywca. W tej dziedzinie na początku również nie było łatwo, gdyż chcąc się solidnie przygotować do debiutu w innej dziedzinie, pojechałem na sparingi do profesjonalnego klubu, gdzie nieobyty z kopnięciami nożnymi, zostałem takim trafiony co spowodowało podwójne paskudne złamanie szczęki, cztery blachy i siedemnaście śrub w żuchwie. Kolejny raz to samo: znów pytania o sens, i dlaczego to takie ciężkie? Odpowiedzi nie znalazłem, ale to mnie nie złamało. Wyzdrowiałem i zacząłem startować w amatorskim MMA, co chwila wygrywając przez moje dynamiczne szybkie pięści i niekiedy przegrywając przez poddania. Wtedy już wiedziałem, że jestem na dobrej drodze, że to sukcesy i porażki, które są szczeblami na szczyt. W 2013 roku wyjechałem na pół roku do Holandii, a gdy wróciłem, wstąpiłem do Bielskich Berserkerów (DAAS Berserker's Team Bielsko-Biała), gdzie rozpocząłem karierę profesjonalnego zawodnika MMA. Obecnie posiadam na koncie w zawodowej karierze siedem walk, 5 wygranych jeden remis oraz jedną porażkę. Ostatnią walkę stoczyłem 23 września br. w Krakowie. Moim rywalem był Łukasz Górecki (brązowy pas brazylijskiego ju-jitsu). Wygrałem przez nokaut w drugiej rundzie.

Rozumiem, że w tej sytuacji Twoje plany na przyszłość związane są przede wszystkim ze sportem.

Obecnie sam trenuję i prowadzę również zajęcia. Każdy może do mnie przyjść na trening indywidualny, chcę również otworzyć szkółkę w swojej gminie tak, aby i moi młodzi sąsiedzi mogli poczuć magię sportu, by nie musieli przechodzić tak trudnej drogi jak ja. Jestem czynnym zawodnikiem, chce iść dalej i walczyć. Dzięki sportowi poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy myślą i żyją podobnie jak ja, dzięki którym mogę podbudować się w trudnych chwilach. Sport nauczył mnie samodyscypliny, zaparcia oraz tego, że przenigdy nie wolno się poddawać, tego że czas jest bardzo cenny oraz tego, że trzeba szanować siebie oraz drugiego człowieka, i że życie każdego z nas to biała karta i każdy może ją zapisać po swojemu. Walczcie o siebie i swoje marzenia, Warto! Droga między marzeniami a ich spełnieniem bywa długa i wyboista, ale trzeba działać, nieraz małymi krokami, by osiągnąć cel.

Dziękuję za rozmowę.

MMA, czyli mieszane sztuki walki (ang. mixed martial arts) – dyscyplina sportowa, w której zawodnicy sztuk i sportów walki walczą przy dużym zakresie dozwolonych technik łączących elementy pięściarstwa, zapasów, kick-boxingu czy ju-jitsu. To uregulowana zasadami dyscyplina sportowa, walka wręcz, głównie na pięści. Mimo złej sławy, jaką zyskała kilkanaście lat temu, walki MMA to obecnie najbardziej rozwijającą się dyscypliną sportu na świecie.

Rozmawiała Magdalena Pawińska
Foto: archiwum Roberta Maciejowskiego


    Wyszukaj

    Zobacz również :


    Nowy Grafik
    2018-06-25

    Nowy Grafik
    2016-09-05

    Nowy Grafik

    Nowy Grafik na 2016r

    Otwarcie Centrum Atletyki i Sportów Walki
    2014-10-20

    Otwarcie Centrum Atletyki i Sportów Walki

    Oficjalne otwarcie Centrum Atletyki i Sportów Walki

      DAAS BERSERKERS TEAM BIELSKO-BIAŁA


      ul. Rejtana 3, 43-300 Bielsko-Biała

      :

      :